niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział 1.


  Nigdy nie byłam grzeczną dziewczynką, byłam nie zależna. Jedyną osobą która mnie rozumiała byłam ja, tylko ja. Kolejny raz zostałam przyprowadzona przez policje do domu, tak często ich widywałam że wiedziałam że funcjonarjusz ma na imię Jack.
 -Dobry wieczór -przywitał się policjant z moją matką która przed chwilą otworzyła drzwi willi.
 -Jezu znowu? -spytała łapiąc się za głowę.
 -Niestety tak, ta młoda dama razem z kolegami niszczyła miano szkoły.
 -Dobrze, ja zapłacę tylko proszę jej jeszcze nie aresztować!
 -Tym razem jeszcze nie, ale proszę poważnie porozmawiać z córką, do widzenia -powiedział puszczając mnie i lekko pchając w stronę wejścia.
Mieszkałam w willi, moi rodzice byli bogaci ale nigdy nie wykorzystywałam tego tak jak powinnam, czyli jak większość by zrobiła. Nie chciałam wdawać się w żaden konflikt z matką i ojcem, przynajmniej dzisiaj, więc chciałam szybko wejść na piętro do swojego pokoju. Ale oczywiście musiał zatrzymać mnie jej cichy melodyjny głos:
 -Elly, pozwól do salonu.
 -Chce spać.
 -Elly do salonu! -krzyknęła swoim cieniutkim głosikiem a na jej czole pojawiły się zmarszczki.
Kobieta poszła w głąb domu, chwile później też ruszyłam do danego pokoju chociaż ten dom był taki duży że sama nie wiedziałam co, gdzie jest bo praktycznie nie wychodziłam ze swojego pokoju. Gdy dotarłam do salonu, usiadłam na kanapie zakładając nogi na stół i włączyłam telewizor.
 -Wyłącz to do cholery! -wrzasnęła matka po czym zaczęła płakać.
 -Widzisz do czego doprowadzasz?! Matka przez ciebie płacze! Niszczysz nasze dobre imię! Co dalej?! -krzyknął zdenerwowany ojciec i wyłączył z prądu telewizor.
 -Nie wiem, może napad na bank? -zasugerowałam chamsko.
 -Dziecko, przecież nic ci nie powinno brakować! Poprosisz o coś a to dostaniesz! -krzyknęła mama załamanym głosem.
 -Przez te wszystkie lata, brakowało mi tylko miłości! Żadne z was mi jej nie dało! Tylko bankiety i praca, ja się nie liczyłam!
 -Dziecko co ty mówisz?
 -Anne nie marnujmy czasu na kłótnie, mamy dla ciebie wiadomość.
 -Super -szepnęłam sarkastycznie.
 -Załatwiliśmy ci miejsce w internacie!
 -Kurwa co?!
 -Wiedzieliśmy że się ucieszysz! -krzyknęła matka.
 -Jutro o 13.00 bądź gotowa, spakuj najpotrzebniejsze rzeczy. A teraz dobranoc! -powiedział z dumą ojciec i razem z mamą wyszli z pokoju.
Myślałam że jeśli powiem im tym razem co myślę to ukażą choć trochę skruchy, a oni oczywiście nic. Po odnalezieniu schodów i dotarciu do pokoju, przebrałam się w piżamę i położyłam spać.
 Rano obudził mnie budzik w telefonie, który zapomniałam wyłączyć byłam osobą która nie lubi wcześnie wstawać, ale przypomniało mi się że muszę się jeszcze spakować. Wstałam i wzięłam zimny prysznic, po czym zaczęłam przygotowywanie. Byłam dziewczyną która po mimo że ubiera się łatwo to szykowała się około dwóch godzin. Z wielkiej brązowej szafy wyjęłam czarną bokserkę, wojskową koszulę i starte, ciemne dżinsy. Po przebraniu wysuszyłam wilgotne włosy i wyprostowałam je robiąc sobie grzywkę którą utrwaliłam lakierem i założyłam na głowę czapkę żeby ją utrwalić. Zeszłam do kuchni i poprosiłam Bernarda o zrobienie śniadania, jest to kucharz. Umyłam zęby i się spakowałam, była 12.55 więc zeszłam na dół z walizkami.
 -Możesz iść już do auta -poinformował mnie ojciec.
 -Dzień dobry -szepnęłam chamsko i poszłam do garażu, po czym wsiadłam do auta a walizki powędrowały do bagażnika. Oparłam głowę o fotel i wsunęłam sobie słuchawki na uszy, po czym zasnęłam.

 -Elly, wstawaj zaraz dojedziemy -obudziła mnie mama.
 -Super -szepnęłam sama do siebie i wyjrzałam przez okno. Była to duża posiadłość z wielką bramą ogradzającą cały teren, bramy chronił umięśniony mężczyzna. Gdy nas przepuścił musieliśmy przejechać przez długą drogę której towarzyszyły drzewa, krzewy i inne rośliny. Gdy podjechaliśmy już pod duże i długie murowane schody. Wysiadłam nie pewnie z auta przyglądając się dużemu budynkowi, ojciec wziął moje walizki a przede mną stanęła starsza kobieta z krótkimi blond włosami około 40.
 -Witaj młoda damo.
 -Siema.
 -Trochę szacunku do starszych -powiedziała mama.
 -Spoko.
 -Więc zapraszam państwa do gabinetu gdzie porozmawiamy.
Weszliśmy do budynku gdzie pełno było nastolatków. Wszyscy bardzo się od siebie różnili. Były plastikowe lale, typowe dresy, idiotyczni pakerzy jak i normalne osoby. Wzrok wszystkich był skierowany na mnie, byłam w centrum uwagi czego nienawidziłam. Doszliśmy do pokoju gdzie dyrektorka opowiedziała nam niezwykle "ciekawą" historie o budynku oraz o różnych formalnościach. W tygodniu o 9.00 zaczynają się lekcje które trwają do 14.00 potem każdy ma czas wolny ale nie może wychodzić poza placówkę. Raz w tygodniu w weekend można odwiedzić rodzinę. Są śniadania, obiady i kolacje. Później to rodzice płacą dyrektorce która daje pieniądze na kupienie coś w sklepie. Zasady do dupy, ale trzeba się przystosować. Gdy rodzice w końcu pojechali do domu, jakaś woźna zaprowadziła mnie do mojego nowego pokoju. Podziękowałam i kluczem otworzyłam drzwi. W środku zamiast jednej współlokatorki, czekały dwie dziewczyny i dwóch chłopaków.
 -Siema? -przywitałam się w miarę możliwości miło.
 -Cześć, jesteś naszą nową współlokatorką? -spytała dziewczyna z lokami.
 -Ta, Elly.
 -Miło mi, ja jestem Danielle, to jest Eleanor, to mój chłopak Liam a to Louis, chłopak El.
 -Spoko - powiedziałam po czym rzuciłam się na łóżko. -Macie może plan lekcji na jutro? -przerwałam ciszę.
 -Tak, jest wywieszony na szafie -wskazała Eleanor.
 -Super -rzuciłam i zaczęłam się rozpakowywać, była tam trzydrzwiowa duża szafa i na dwóch drzwiczkach wypisane były imiona dziewczyn czarnym flamastrem. Szybko się wypakowałam.
 -Chcesz mazak do podpisania? -spytał jeden z chłopaków.
 -Nie dzięki, mam scyzoryk -powiedziałam szeroko się uśmiechając po czym wyżeźbiłam swoje imie na drewnianych drzwiczkach -O której jest obiad?
 -Za półgodziny.
 -To dobrze -szepnęłam kończąc swoje inicjały -Jest tu Wi-Fi?
 -Włączają tylko na soboty i na niedziele.
 -Kurwa.
 -Niestety.
Położyłam się na łóżku i rozmyślałam patrząc na ekran mojego rozładowanego telefonu.
 -Czemu tu trafiłaś? -usłyszałam pewny siebie, męski głos.
 -Bójki, niszczenie prywatności i takie tam. Teraz wy.
 -Ja z Danielle chcieliśmy uciec z domu i nas przyłapali na kradzieży w sklepie -powiedział już nie pewnie Liam.
 -Ja w sumie nic takiego nie zrobiłam, to bardziej było na rękę moim starym -rzuciła brunetka wtulająca się w swojego chłopaka.
 -A ja nie mogłem wytrzymać bez El więc zmusiłem mamę żeby mnie tu zapisała.
 -Ciekawe, to schodzimy bo jestem głodna?
 -Okej.
Zeszliśmy na dół, wzrok wszystkich był skierowany na mnie po raz drugi. Zajęliśmy stolik, była to zwykła i duża stołówka.
 -Dobra idźcie zająć kolejkę a ja idę do kibla o ile go znajdę.
 -Tam jest -wskazała Eleanor po czym poszli do kolejki.
Szłam przed siebie nie zwracając na nikogo, lecz czułam na sobie spojrzenia wszystkich i ploteczki typu ,,To ta nowa?". Otworzyłam drzwi i nawet nie zauważyłam jak wpadłam na jakiegoś chłopaka.
 -Kurwa uważaj jak leziesz -mruknęłam i poszłam dalej.
 -O patrz Harry, to ta nowa dupa -powiedział jeden z nich.
Nie zwracając na nich uwagi pokazałam im tylko popularnego środkowego palca i poszłam do toalety.
Gdy załatwiłam już swoje potrzeby wróciłam do stołówki i jak nigdy nic stanęłam za Danielle którą właśnie obsługiwano. Zamówiłam sobie jakieś mięsne coś i hamburgera, usiadłam koło Dan i El i w spokoju zaczęłam konsumować posiłek. Oczywiście nie dało się go dokończyć bo na całej stołówce słychać było głosy tych samych dwóch chłopaków których spotkałam na korytarzu, tylko tym razem próbowali wlać jakiemuś blondynowi.
 -Co to za typy? -spytałam z pogardą.
 -Uważają się za króli szkoły i codziennie wpierdalają temu chłopakowi -wskazała lokowata.
 -Przecież to żałosne.
 -Wszyscy to wiedzą ale boją się im to powiedzieć.
Spojrzałam na blondyna który jakby już pogodził się ze swoim losem, wszyscy patrzyli się na niego z pogardą lecz ja dostrzegłam w nim to coś. Nie myśląc długo wstałam z miejsca i szybkim krokiem podeszłam do mulata i loczkowatego chłopaka.
 -Czy on kurwa wam coś zrobił?! -spytałam przez co wszyscy znów się na mnie spojrzeli.
 -Masz coś do powiedzenia? -spytał chamsko brunet.
 -Tak mam, on wam nic nie zrobił i nie macie prawa go bić. Jesteście żałośni, uważacie się z królów szkoły a tak na prawdę jesteście tępymi dupkami! -krzyknęłam.
 -A ty co? Nowa przyszła do szkoły i myśli że będzie nie wiadomo kim?! -wrzasnął loczek.
 -Chodźmy Harry, wpierdolimy mu później -opanował go mulat.
 -Idź szmato podłogi wycierać -szepnął zielonooki na tyle głośno że to usłyszałam.
 -Co żeś kurwo powiedział?!
 -Że jesteś szmatą!
 -Przesadziłeś! -krzyknęłam i rzuciłam się na chłopaka najpierw kopnęłam go w czuły punkt a potem dałam z plaskacza przez co loczek zwijał się z bólu. -Nie zadzieraj ze silniejszymi. Chłopaki szybko się ulotnili a oczy innych szybko wróciły do swoich talerzy.
 -Dzięki za pomoc, ale sam bym sobie poradził -szepnął nie śmiało blondyn.
 -Właśnie widziałam -powiedziałam po czym podałam mu dłoń by wstał -Elly jestem.
 -A ja Niall, długo tu jesteś bo nigdy cię nie widziałem?
 -Właściwie to od dzisiaj.
 -To wszystko wyjaśnia -powiedział speszony -Mam u ciebie dług wdzięczności.
 -Nie musisz dziękować, oni od początku mnie wkurwiali. Ale jeśli chcesz to możesz zjeść z nami obiad.
 -Jeśli mogę to chętnie -powiedział chłopak i pomaszerowaliśmy do reszty.

***
Witajcie na moim nowym blogu. Mam nadzieje że wam się spodoba.  
Następny rozdział we wtorek/środę.